Obronka

Miałam już wcześniej napisać o tym niezwykłym dniu. 15 października 2007, po wielu przejściach, bieganinie i ze sporym opóźnieniem obroniłam wreszcie ten magiczny tytuł mgr inż.

Sama obrona przebiegła całkiem miło, choć nie obyło się bez adrenaliny. Broniła się nas całą piątka TOSiowa, wiec było wesoło. Ja niestety wchodziłam ostatnia :(. Mój recenzent za dobrze znał się na rzeczy i wykrył spory błąd ups :(. Ale dobrze się skończyło, moje gadulstwo nie zawiodło i jakoś się wybroniłam.

Po wszystkim był jeszcze szampan i słodka wyżerka, pożegnania, powodzonka i zaproszenia w odwiedziny. Ciekawe czy się jeszcze kiedyś spotkamy razem??

A jak na razie – jak dobrze że to się skończyło.